Od 1 stycznia 2026 roku przedsiębiorcy będą mogli zaliczyć w koszty mniej wydatków związanych z samochodami osobowymi wykorzystywanymi w działalności gospodarczej. Zmiany obejmą amortyzację oraz leasing finansowy.
Obecne zasady – tylko do końca 2025 roku
- 225 tys. zł – dla aut elektrycznych i wodorowych,
- 150 tys. zł – dla wszystkich pozostałych pojazdów.
Już dziś większość nowych samochodów kupowanych przez firmy przekracza próg 150 tys. zł. To oznacza, że przedsiębiorcy odliczają jedynie część kosztów. Zamiast podwyższenia limitów od 2026 r. nastąpi jednak ich obniżenie.
Nowe limity od 2026 roku
- 225 tys. zł – auta elektryczne i wodorowe,
- 150 tys. zł – pojazdy spalinowe z emisją poniżej 50 g CO₂/km (praktycznie wyłącznie hybrydy plug-in),
- 100 tys. zł – wszystkie pozostałe samochody spalinowe i hybrydowe.
W praktyce, limit 100 tys. zł oznacza (kwoty brutto):
- 100 000 zł – gdy firma nie jest płatnikiem VAT,
- 110 295 zł – przy użytkowaniu mieszanym (firmowo i prywatnie),
- 123 000 zł – przy użytkowaniu wyłącznie firmowym (z ewidencją przebiegu).
Leasing i przepisy przejściowe
Co to oznacza dla rynku używanych aut?
Samochody w cenie do 110 tys. zł to dziś rzadkość. Już obecne limity, zamrożone od 2019 r. są zbyt niskie, a dalsze obniżki tylko pogłębią problem”.
Matas Buzelis, ekspert rynku motoryzacyjnego w carVertical
Przedsiębiorcy alarmują
Ograniczenie nie pasuje do cen rynkowych
Skutki? Możemy spodziewać się:
- zahamowania zakupów flotowych przez sektor MŚP,
- wzrostu zainteresowania starszymi, mniej ekologicznymi samochodami używanymi,
- omijania formalnych rejestracji pojazdów firmowych — co oznacza niższe wpływy podatkowe,
- niepewności interpretacyjnej, zwłaszcza w przypadku leasingu operacyjnego i wynajmu długoterminowego, gdzie brak jednoznacznych przepisów przejściowych może prowadzić do sporów z administracją skarbową.
Zamiast realnego wsparcia dla transformacji energetycznej transportu, mamy kolejne ograniczenia, które przerzucają ciężar zmian na przedsiębiorców – bez odpowiedniego przygotowania rynku, wsparcia infrastrukturalnego i dostępności pojazdów spełniających nowe wymogi. Jeśli rzeczywiście celem ustawodawcy jest promowanie elektromobilności i ograniczanie emisji CO₂, to potrzebne są bodźce pozytywne, a nie kolejne restrykcje. Bez zmian w podejściu grozi nam nie tylko dalsze osłabienie rynku motoryzacyjnego, ale także rozminięcie się z celami klimatycznymi — bo firmy będą zmuszone wybierać to, co opłacalne, a nie to, co ekologiczne”.
Łukasz Baliński, R-Cars Warszawa